24 kwietnia 2013

Piąty

Sue

  Wyszłam z domu trzaskając drzwiami. Co on sobie wyobraża?! Pan i władca się znalazł. Zła ruszyłam ulicami Londynu w kierunku domu, w którym obecnie mieszka całe TW. Ian zawsze był dal mnie jak mój starszy brat. Właście, BYŁ. Czas przeszły. Po tym co dziś odstawił, jest dla mnie jak nadopiekuńcza macoch, próbująca się ze mną zaprzyjaźnić. Co prawda nigdy nie miałam ojca, a co dopiero macochy, ale oglądałam już trochę seriali. Zanim się obejrzałam stałam już pod drzwiami mieszkania chłopaków. Odetchnęłam głęboko i zadzwoniłam dzwonkiem. Było strasznie cicho, jak na miejsce gdzie mieszka pięciu facetów. Zadzwoniłam znów. Znów nic. Sprawdziłam SMS od Natha. Adres się zgadzał. Zawahałam się przed naciśnięciem klamki, ale już minutę później wchodziłam do przedpokoju o ścianach w szarawym kolorze oraz panelach z ciemnego drewna. Pomieszczenie korytarz o długości jakiś 1,5 metra oświetlała długa lampa. Na ścinach wisiały zdjęcia i obrazy. Ponieważ fotografie przedstawiały chłopców byłam pewna, że trafiłam pod odpowiedni adres. Zamknęłam duże, ciemne drzwi i ruszyłam przed siebie. Po zrobieniu kilku kroków weszłam do przestronnego, wielofunkcyjnego pomieszczenia. Łączyło ono powiem przedpokój,
salon, kuchnie i jadalnię w jedno. Na środku części poświęconej wypoczynkowi stała duża, narożna, biała kanapa ustawiona po skosie względem ścian. Znajdowały się na niej trzy poduszki w odcieniach błękitu.Przy obu końcach sofy stały srebrne etażerki o szklanych blatach. Stały na nich lampy o białych abażurach, które idealnie komponowały się z resztą. Na frędzlowatym dywanie o dziwnym kolorze podchodzącym pod brąz, stał szklany stolik, a na nim wazon. Na ścianie po prawej z mojego punktu widzenia znajdowała się para drzwi, które dzięki temu, ze w większości zrobione były ze szkła, dostarczały pomieszczeniu bardzo dużo światła.Między nimi wisiała ozdoba kształtem przypominająca liść. Zapewne wychodziły na ogród.
Identyczne drzwi były na ścianie równoległej. Koło tej ściany stał także ciemny kredens oraz wisiały trzy obrazki.Salon od reszty pomieszczeń oddzielał kawałek ściany załączony białą kolumną oraz platforma, na której znajdowała się kuchnia i jadalnia.
- Halo? -powiedziałam dość głośno z nadzieją, ze ktoś się koło mnie pojawi, na przykład Nathan. Z niepokoję weszłam dalej w głąb pomieszczenia. Mogłam teraz ujrzeć także resztę parteru. Zaraz koło ścianki było kolejne drzwi prowadzące na zewnątrz. Na przeciwko nich zaś stał duży stów. Na ścianie, tak samo jak w przedpokoju, wisiała masa zdjęć. Na przeciwko drzwi, za stołem znajdował się aneks kuchenny. Wszystko zachowane w odcieniach szarości, bieli i ciemnego brązu. Nagle ktoś złapał mnie od tyłu i podniósł. Zaczęłam krzyczeć i szarpać się. Niestety mój napastnik był zbyt silny.
- Mam intruza! Strasznie się wierci! - krzyczał znajomy głos. Mężczyzna, to chyba tej płci był mój porywacz, zaniósł mnie na górę i zamkną w łazience. Gdy tylko otrząsnęłam się z szoku, zaczęłam walić pięściami w drzwi.
- Wypuść mnie! Proszę! Co ja wam kurcze zrobiłam?! -ta sytuacja naprawdę zaczęła mnie denerwować.
- Co robisz w naszym domu?! -odezwał się oskarżycielsko kolejny głos, który kojarzyłam.
- Tylko mi nie mówcie, ze pomyliłam domy. -jęknęłam. Kiedyś dzięki takiej pomyłce poznałam Iana i Diane, ale mimo to, nie lubię takich sytuacji. - Nathan mnie zaprosił.
- Nathan? Nathan James Sykes? BabyNath? Nasz Nathan? Ten dzieciak? Maniak czapek? Tego z Gloucester? -jeden z właścicieli domu nie zamierzał skończyć zadawać pytań, gdyby nie drugi.
- Starczy Tom. nie wiem po co ja tu przywlokłeś, przecież to dziewczyna. Co by nam zrobiła?
- Ej! Ja to słysze! Możecie mnie wypuścić? -zapytałam z nadzieją, a drzwi sie tworzyły i znalazłam sie na korytarzu na piętrze. Przede mną stał Tom Parker we własnej osobie, a za nim chował się Max.
- Przepraszamy. Po prostu od tyłu wyglądasz strasznie. -powiedział Tom, za co dostał w głowę od Maxa.
- Teraz to "my"! A jak trzeba było pozmywać to "ty"! -oburzył sie łysol. Po chwili wyciągnął rękę w moją stronę. - Jestem Max, a ten tu to Tom. Miło poznać.
- Sue. Mi również.  -uśmiechnęłam się i uścisnęłam obu dłoń. -Nathan zaprosił mnie tu na obiad. Jeśli się nie mylę.
- Nie mylisz się. Gada o Tobie od dobrych kilkunastu godzin! Dziś wysprzątał całą chatę! Uwierz, musiał się chłopak napracować. Dopiero teraz miał chwile spokoju. Gdyby nie to, ze przyzwyczaił się do częstych hałasów, pewnie by Cie uratował. Przed chwilą zszedł na dół. Chyba powinnaś do niego dołączyć. Sie chłopaczyna zdziwi! -przemówił Tom, a mi po prostu chciało się śmiać. Dlaczego? Może dlatego, że Tom należy do tych osób, które gdziekolwiek się pojawią, aż promienieją ze szczęścia. Zaśmiałam się. -Dobra chodźmy, bo zgłodniałem.-chłopak chwycił mnie za rękę i pociągnął w stronę schodów, które pokonaliśmy w zaskakująco szybkim tempie. Już po byliśmy na dole. Schody w domu chłopców znajdowały się w kuchni. Nie powiem, według mnie to dziwne miejsce na schody, ale w tym przypadku wyglądało to uroczo. Nathan był odwrócony do nas tyłem. Chłopak podśpiewywał coś po nosem w trakcie przygotowywania dania.Za mną stanął Max.
- Nathan! Masz gościa! -krzykną łysol nad moim uchem tak głośno, ze aż zakryłam je ręką. -Przepraszam. -rzucił już szeptem. Nathan odwrócił się i gdy tylko mnie zobaczył szeroko się uśmiechnął.
- Sue. Dawno przyszłaś? -zapytał. Jejciu, jak on ślicznie wygląda. Jeszcze w tych czerwonych rurkach i białej bluzce w paski oraz z białą kieszonką na piersi.
- Jakiś czas temu. Dzwoniłam dzwonkiem, ale nikt nie reagował. -oznajmiłam podchodząc do Nathana. Oparłam się o blat.
- No tak, wczoraj zdarzył się pewien incydent i dzwonek nie działa. -powiedział pocierając nerwowo kark. Spojrzałam na niego z podniesioną brwią. - Chodź do jadalni. Za chwile podam obiad.
- A mogłabym pójść do łazienki? -zapytałam. Jejciu, nie lubię zadawać takich pytań. Zamiast Natha odpowiedział mi Max.
- Jasne, wiesz jak tam trafić. -zaśmiał się. Po chwili dołączył do niego Tom. Ja tylko uśmiechnęłam się pod nosem i wyminęłam ich w drodze do schodów. Po chwili znajdowałam się w ubikacji. Pomieszczenie utrzymane jest w odcieniach czerni i bieli. Podeszłam do dużego lustra i przejrzałam się w nim. Dziś ubrana jestem w czarne spodnie i tego samego koloru koszulkę z krótkim rękawem. Na to założyłam niebieską koszule. Na mojej szyi znajdował się naszyjnik w kształcie serca, a na nogach czarne trampki. Zrobiłam wszystko co miałam zrobić i wróciłam do chłopaków. Gdy zeszłam na dół przy stole siedziało i rozmawiało całe The Wanted. Podeszłam i zajęłam miejsce koło Nathana. Pewnie z ich punktu widzenia wyglądało do bardziej niż dziwnie. Jakaś dziewczyny, która pewnie gdyby mogła uciekłaby z krzykiem, przysiada się do nich bez słowa.
- Sue, to jest Jay i Siva. -powiedział Nathan z uśmiechem. Indianin i loczek uśmiechnęli się do mnie. Zapadła niezręczna cisza. Wszyscy zaczęliśmy jeść.
- Jak tam w pracy? Nie miałaś przeze mnie kłopotów? -zapytał Nathan.
- Wszystko dobrze. Co prawda Diana trochę się denerwowała, ale tak to dobrze. -odpowiedziałam.
- Boisz sie nas? -zapytał Siva.
- Nie, skądże. Ale wiesz... Dwoje z was dziś zamknęło mnie w łazience. A Ty mógłbyś być koszykarzem. -powiedziałam całkiem poważnie, a Max i Tom się zaśmiali. Chyba zrobili to tylko dlatego, ze widzą o co chodzi z łazienką.
- Zamknęli Cie? W łazience? -zapytał Jay wskazując na Tomaxa. Pokiwałam twierdząco głową.
- Myśleli, że jestem włamywaczem. -uśmiechnęłam się. Jay i Siva zaczęli się śmiać. Dołączyli do mnich Max i Tom. Ta krótka rozmowa zapoczątkowała dłuższą, która trwała do godziny 23, kiedy to musiałam wracać.
Chłopcy są wspaniali. Tacy promienni. Cały czas się śmiałam. Stałam właśnie i ubierałam moje buty, które zdjęłam w trakcie wojny na poduchy, kiedy Nathan zapytał.
- Wracasz na nogach?
- Tak, do mnie jest stąd nie daleko. -uśmiechnęłam się. Chłopak nagle spochmurniał.
- Odprowadzę Cię. -powiedział i zaczął się ubierać.
- Nie musisz, dam sobie radę. -oznajmiłam wstając. Niestety po postawie chłopaka wiedziałam, ze moje sprzeciwy nie zmienią jego decyzji. Chwycił mnie z rękę i razem wyszliśmy na zewnątrz. Po moim ciele przeszedł dreszcz spowodowany niską temperaturą. Na szczęście Nath właśnie zamykał drzwi, więc tego nie widział.
- Prowadź. -uśmiechnął sie do mnie. Odwzajemniłam jego gest i ruszyliśmy do mojego mieszkania. Szliśmy w ciszy. Ludzi, którzy o tej godzinie przebywali na ulicach Londynu, można było na palcach policzyć. Znów przeszedł mnie dreszcz. Chłopak zdjął z siebie bluzę, którą założył przed wyjściem z domu, i nałożył ją na moje ramiona. Chciałam mu ją oddać, ale chłopak powiedział:
- Nie. Mi nie jest potrzebna tak jak tobie. Jeszcze będziesz chora i co? Twoja przyjaciółka dopiero mnie znienawidzi. -zaśmialiśmy się oboje. W trakcie tych kilku godziny opowiedziałam chłopcom dość dużo o Dianie, Ianie i Jasperze.
- Spokojnie. Tak źle nie będzie. Chyba. -powiadomiłam go.
- To mnie pocieszyłaś. -odpowiedział. Reszta drogi minęła nam na rozmowie i żartach.Gdy w końcu znaleźliśmy sie pod drzwiami mojego mieszkania, zapadła cisza.
- Świetnie sie bawiłam. Dziękuje. -powiedziałam oddając mu bluzę.
- Ja też. Musimy to kiedyś powtórzyć. -żadne z nas nie wiedziało co teraz zrobić. Chłopak niepewnie zbliżył się do mnie i przytulił. -Pa. 
- Pa. -uśmiechnął się ostatni raz, apotem zniknął. Po cichu weszłam do mieszkania. Zamknęłam drzwi i skierowałam się do siebie. Gdy już byłam w moim azylu zrzuciłam z siebie ubrania i położyłam się spać. Ten dzień na pewno zapamiętam na długo.

*******************************************************************************
Witam! 
Mam nadzieje, ze rozdział wam sie podoba?
Według mnie może być. 
Jaycee usuwałam sprawdzanie, ale chyba coś mi nie wyszło. 
Ustawie to jeszcze raz. Mam nadzieje, ze teraz tego już nie będzie. ;]
Ciesze sie, że tak na was zadziałało moje opowiadanie. Chodzi mi o racuchy. :D 
Dziękuje bardzo za komentarze!
Juz w następnym rozdziale dowiecie się, co pisało w tym liście! 

Pozdrawiam, Alice in Wonderland †

4 komentarze:

  1. Okej to po kolei.
    Świetny pomysł z zamknięciem w łazience. Tego można było sie spodziewać tylko po Tomie i Maksie.
    Oczywiście musiał być słodki Nathan. Danie bluzy Sue, było takie słodkie. Tak jak posprzątanie burdelu po chłopakach. Musiał chyba wstać o 6 rano, żeby zdążyć.
    No i w ogóle świetny rozdział jak zwykle!
    Czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny *.*.
    Dopiero w następnym ?!
    Mam nadzieję, że bardzo szybko dodasz next'a :*.
    Haha wariaty !
    Dziewczynę zamykać w łazience xd.
    Boże jak ja ich kochaaam *.*!
    Też tak myślę, że na długo to zapamięta :).
    A tak na marginesie ładna dziewczyna z Sue :*.
    Czekam na next'a :*.

    Mychaaa, @M_Prisoner ;***

    OdpowiedzUsuń
  3. Nathan tak się starał, żeby wszystko było cacy, że aż się za sprzątanie zabrał. Cóż, jak się żyje z takimi wariatami, to trzeba. Świetnie przedstawiasz sylwetki chłopaków, nic dziwnego, że Sue ma o nich dobre zdanie. Uroczy rozdział :) Szkoda tylko, że na wyjaśnienie treści listu trzeba czekać.
    Chciałam jeszcze napisać, że niepotrzebnie wstawiasz zdjęcia, bo Twoje opisy są tak ładne i obrazowe, że wszystko można sobie wyobrazić :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wyłączyłaś sprawdzania, ale trudno :P
      Bardzo podoba mi się wygląd bloga, taki przejrzysty :D

      Usuń

Zachęcam do dzielenia się opinia na temat posta. Z góry dziękuje za wszystkie komentarze! Proszę o nie spamowanie, do tego służy zakładka spam.
Alice in Wonderland †