3 kwietnia 2013

Drugi

Diana.

Zbliżała się 15, jestem głodna i zmęczona. Mam dość tej pracy, na szczęście za niedługo kończę. W restauracji jest tylko jakaś para, więc jedyne co mogę robić, to nudzić się. Oczywiście mogę jeszcze posprzątać, pogadać z moim bratem i Olivia, dziewczyna która też tu pracuje i podrywa mojego brata. Tylko jest jeden problem. Jestem bardzo leniwa.Moje rozmyślania o niczym przetrwały mi wibracje w kieszeni. Szybko wyciągnęłam telefon i odebrałam nie patrząc nawet na to kto dzwoni.
- Halo.
- Diana! Od dwudziestu minut dzwonię do Sue i nic! Nie odbiera! - usłyszałam spanikowany głos Jaspera. Zdarza się, że się zastanawiam, czy on czasem nie jest babą.
- Spokojnie, zaraz powinna przyjść mnie zmienić. Jak się nie pojawi pójdę sprawdzić co się z nią dzieje. -chłopak jeszcze coś mówił, ale ja go już nie słuchałam tylko się rozłączyłam. Odczekałam te kilka minut do piętnastej z nadzieją, ze moja przyjaciółka przyjdzie wcześniej, ale nic. Poszłam do kuchni.
- Sue nie ma. Nie odbiera telefonów. Idę sprawdzić co z nią. -powiedziałam do mojego brata, który coś pichcił i Olivi, która cały czas nawijała. Znam Iana i wiem, ze ona wcale mu się nie podoba. Ba, powiem więcej, on jej nie lubi. Jak każdy. Ruszyłam schodami do naszego mieszkania. Nacisnęłam na klamkę i z ulga stwierdziłam, ze drzwi są otwarte.
- Sue! Cholera co ty telefon do rzeki wrzuciłaś, że nie odbierasz od Jaspera?! -zaczęłam krzyczeć wchodząc do salonu, bo właśnie z tego pomieszczenia słyszałam jakieś śmiechy. To co tam ujrzałam przeszło moje najmniejsze oczekiwania. Moja przyjaciółka leżała na kanapie łaskotana przez Nathana Sykesa z The Wanted!
- Zamknij gębę, bo Ci mucha wleci. -powiedziała do mnie Sue i znów zaczęła się śmiać. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że moja szczęka praktycznie leży na podłodze. Szybko zamknęłam usta.
- Po pierwsze, co z twoim telefonem? -zaczęłam przesłuchanie.
- Rozładował się, a ja straciłam poczucie czasu. Przepraszam.- stanęła koło mnie i zrobiła smutną minkę. Przewróciłam tylko oczami.
- Ogarnij się i zadzwoń do Jaspera, bo za chwilę będzie dzwonił na policje, do szpitali i nie wiadomo gdzie jeszcze.- powiedziałam podchodząc do szatyna, który przyglądał nam się z boku.Podałam mu rękę na przywitanie.- Diana Dixon. Miło poznać.
- Nathan Sykes. Mi również. -powiedział uśmiechając się do mnie. - Ja już będę się zbierać.
- Szkoda, ale jakby co, to zadzwoń. Spotkamy się, pogadamy. -odpowiedziała mu Sue. Ej, czy mi się wydaje, czy oni zachowują się jakby znali się całe życie?
- Jasne. - jedyne co usłyszałam z ich dalszej rozmowy pod czas drogi do drzwi. Byłam zmęczona, śpiąca i brudna. Normalnie cudownie. Ruszyłam do mojego pokoju. To średniej wielkości pomieszczenie utrzymane jest w różnych odcieniach fioletu. Tak jak kuchnia jest królestwem Iana, tak to pomieszczenie to mój azyl. Sufit oraz ściana na której jest więcej okien są jasnofioletowe, natomiast pozostałe są ciemnofioletowe. Podłoga jest wyłożona jasnymi panelami. Po prawej od drzwi stoi łóżko z ciemnego drewna z baldachimem. Aktualnie leży na nim ciemnofioletowa pościel. Na przeciwko łóżka stoi lustro, a obok niego jasny fotel. W rogu stoi manekin, koło niego zaś jest toaletka. Zaraz obok jest pufa w fioletowo-białe wzorki. Na ścianie po lewej od drzwi po przywieszanie są zdjęcia, pocztówki i różne inne rzeczy. Po całym pomieszczeniu porozrzucane są moje buty, jakieś kartki. Ogólnie panuje tu bałagan. Z komody, która stoi koło drzwi wyciągnęłam świeżą bieliznę i ruszyłam do łazienki. Gdy tylko wyszłam z pokoju usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi. To oznacza jedno. Sue już nie ma.Nalałam wody do wanny, włączyłam muzykę na telefonie i zanurzyłam się w cieplutkiej wodzie. To jest to, czego mi trzeba. Niestety
zawsze w takich momentach musi zadzwonić mój telefon. Na prawdę, jeszcze trochę i całkowicie zrezygnuje z tego przeklętego urządzenia.
- Słucham.
- Diana! Kochanie Ty moje, mam prośbę. -usłyszałam piskliwy głos Elizabeth Swann. Jest to kobieta, która mieszka w naszej kamienicy. Pracuje w jakiejś korporacji.  Żona Antoniego Swanna, mojego szefa oraz matka dziewięcioletniego Harrego, którym często się opiekuje.- Dostałam nagłe wezwanie i muszę zostać jeszcze w pracy, a moja siostra tez musi już iść. Mogłabyś zająć się Harrym do 20?
- Oczywiście, zaraz pójdę zmienić pani siostrę.-powiedziałam najmilszym głosem jakim potrafiłam.
- Dziękuje. Jesteś wspaniała.-powiedziała i się rozłączyła. Ten świat mnie chyba nienawidzi. Nie zostało mi nic, jak iść tam i zająć się tym diabłem wcielonym.

                     PÓŁ GODZINY PÓŹNIEJ            MIESZKANIE PAŃSTWA SWANN                         


Siedziałam właśnie na kanapie razem z Harrym. Oglądaliśmy jakieś bajki. Mnie to nie interesuje, ale cóż.
- Głodny jestem. -oznajmił chłopak i skierował się do kuchni. Z wielką niechęcią wstałam z wygodnej kanapy i ruszyłam za nim. Gdy weszłam do pomieszczenia zauważyłam, ze małolat stoi z głową w lodówce.
- Na co masz ochotę? Może tosty?
- Okej, ale ja chcę z Nutellą i ogórkami.- ogłaszam wszem i wobec, iż osobnik gatunku ludzkiego zwany Harry Małolat Swann jest najdziwniejszym dzieciakiem jakiego poznałam. Z szafki wyciągnęłam toster i podłączam go do prądu. Przygotowałam wszystko i już po chwili tosty były gotowe.
- Smacznego.- położyłam talerz przed Harrym. Chłopak wziął do ręki jedzenie, obejrzał je dokładnie i ugryzł, po czym wypluł na stół to, co przed chwilą było w jego ustach.
- Nie smakuje mi. Ty to zjedz, albo powiem rodzicom, że chciałaś mnie otruć. - już drugi raz tego dnia moja szczęka leży na ziemi. Udusiła bym tego bachora, ale jakoś perspektywa siedzenie kilu lat w więzieniu nie jest zachęcająca. Spojrzałam na niego, a on tylko głupi się uśmiechnął i podsunął mi talerz po nos.
- Czemu jak Sue się tobą opiekuję to nie wyciągasz jej takich numerów? - powiedziałam patrząc na niego podejrzliwie jedząc przy tym to coś.
- Nie twój interes! - krzyknął na mnie. - Lepiej jedz.
 - Moment, Tu się w niej zakochałeś! - podniosłam głos zadowolona, że się domyślam. Małolat chyba już dobrze wie, że ze mną nie wygra i spuścił głowę. Z powodu mojej euforii wzięłam dość duży gruz tosta, co skutkowało moim zadławieniem się.- Te tosty są okropne.
- Co nie? Prawdę mówiąc, współczuje Ci, że musisz je jeść, ale tak troszeczkę. -zaśmialiśmy się oboje.
- Dzięki, chyba. - resztę wieczoru spędziliśmy w dość miłej atmosferze. Oczywiście nie odbyło się bez żartów małego geniusza. Ja na prawdę nie wiem, czy on jest jakimś kosmita, że jest taki mądry mimo swojego młodego wieku, czy może właśnie opiekuję się potomkiem Einsteina? Tego to ja się chyba nigdy nie dowiem, ale wiem, że ten dzień mogę zaliczyć do tych, w których dzieje się dużo rzeczy. Nie koniecznie złych rzeczy. 

*******************************************************************************
 Hejo!!
 Dodałam trochę wiecej obrazków do tego rozdziału. 
Chyba będę starać się dodawać ich jak najwięcej. xD

Dziękuje za komentarze.
Mam nadzieje, że chociaż troszeczkę was zaskoczyłam z tym, że ten tajemniczy chłopak, to Nathan. :C
Ja to bym się pewnie domyśliła. xD

Jaycee twój długaśny komentarz zmotywował mnie do pisania. xD 
Zresztą jak każdy, ale twój był taki długiii...
*O*
Szkoda, ze ja nie umiem pisać takich długich. :C 

Mam jeszcze jedną prośbę, możecie zagłosować w ankietach? 
Z góry dziękuje. ♥

Dobra!  Kończę i idę się uczyć, jeśli to co robię można nazwać nauką. xD

Pozdrawiam, Alice in Wonderland.

4 komentarze:

  1. Po pierwsze: Jupiiii!!!! Nowy rozdział!
    Po drugie: Jupiiiiiii!!! Więcej obrazków!
    A co do Nathana, szczerze to ja się nie spodziewałam, że to on...xD Myślałam, że to tajemniczy chłopak, który wygląda jak zboczeniec... Ale żeby to był Nathan, tego się nie spodziewałam...
    Nutella z ogórkiem kiszonym zawsze spoko... Tylko potem można mieć przykrą przygodę ze zwracaniem tego... Blee...
    Nie martw się, w ankietach już zagłosowałam, oczywiście od razu kiedy je zobaczyłam...
    Oczywiście jaram się, ale jak to ja. Jaram się wszystkim dookoła...
    To chyba by było na tyle. Chciałam napisać komentarz, który zwali Cię z nóg, ale oczywiście wyszło mi to coś... Próbuje napisać długi komentarz więc muszę trochę poględzić.. xD
    Ale co mnie rozwaliło... Ty i nauka... Hahhaha... Dajcie mi krzesło, żebym się nim jebła. Ty się nie uczysz! Ale piszesz zajebiście! Po co się uczyć skoro w przyszłości zostaniesz pisarką i będziemy razem pisać książki. Sorry, za bardzo się rozmarzyłam... ty będziesz pisać książki, które ja będę czytać. xD
    Chyba już wszystko co chciałam napisać.
    Dziękuję za uwagę,
    Przyjaciółka, która kocha swojego Miszcza,
    Jaythan.

    OdpowiedzUsuń
  2. Boski :*.
    Mmm tajemniczy chłopak - Nath ^^.
    Jeju jak można jeść tosty z nutellą i ogórkami xd.
    Ale Diana miała dzień :*.
    Pełen wrażeń :D.
    Haha, a ten Młody jest strasznie dziwny :d.
    Czekam na next'a :*.
    Weny !

    Mychaaa ;***

    OdpowiedzUsuń
  3. Cieszę się, że moimi komentarzami bez polotu jestem w stanie zmotywować! Wywołałaś tym uśmiech na mojej twarzy. Często nie mam czasu na dłuższe komentarze, ale lubię pisać, co mi się podobało, a co nie, bo to zawsze miło poczytać takie konkretniejsze opinie i wiedzieć, że kogoś obchodzi to, co robisz. Mam nadzieję, że ta motywacja da Ci kopa do działania i będziesz rozwijać swoją pisarską pasję.
    Rozdział świetny. Diana to fajna dziewczyna. Również zaskoczyło mnie, że to Nath, ale to bardzo dobrze, bo mnie rzadko coś jest w stanie zadziwić. Harry początkowo mnie denerwował, no ale Diana znalazła na niego sposób (mały szantażyk) i w sumie nie jest taki zły, choć perspektywa zaduszenia go na śmierć przez moment mnie ucieszyła :D
    Acha, no i nie ma to jak nowatorskie łączenie smaków.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogłabyś usunąć sprawdzanie czy nie jesteśmy robotami?

      Usuń

Zachęcam do dzielenia się opinia na temat posta. Z góry dziękuje za wszystkie komentarze! Proszę o nie spamowanie, do tego służy zakładka spam.
Alice in Wonderland †