15 maja 2013

Szósty

Ian
  Całą noc nie mogłem zmrużyć oko. Myślałem o tym wszystkim. Informacja o śmierci rodziców mną wstrząsnął, tak samo jak Dianą. Mimo, iż traktowali nas jak najgorsze co mogło im się przydarzyć, to wiele razy pokazywali, ze nas kochają. Nie ukrywam, ze gdy dowiedziałem się że są po drugiej stronie, trochę się ucieszyłem. Nie wiem tylko czy dlatego, że na to zasłużyli, czy może dlatego, ze tam mają lepiej niż na ziemi. Gdy w końcu mój budzik zadzwonił, usiadłem na łóżku. Ręką przeczesałem moje włosy. Rozejrzałem się po moim pokoju. Pomieszczenie utrzymane było w bardzo jasnych kolorach. Przeważał szary. Najciemniejszy przedmiotem było chyba jasnobrązowe krzesło w rogu, na którym aktualnie wisiała masa ubrań, oraz ciemne panele podłogowe. Większą część pokoju zajmowało dwuosobowe łóżko, które i tak nie należało do
największych. Koło mojego miejsca do spania stała szara pufa. Znajdowała się na białym dywanie, na którym swoje miejsce miał też mniejszy, także biały dywanik. Mój azyl za dnia oświetlały promienie słoneczne wpadające przez duże okno. Wtedy, kiedy na niebie znajdował się już księżyc, światła dostarczał żyrandol oraz lampka, która stała na stoliku koło łóżka. Jedyną ozdobą były dwa zdjęcia koło łózka. Przedstawiały one morze. Wstałem i pościeliłem moje posłanie. Wszyłem z mojego pokoju i ruszyłem w kierunku szafy. Wyciągnąłem z niej jakieś ciemne spodnie, białą koszule oraz marynarkę. Postanowiłem dziś wstać o 6  i się przyszykować zanim wstanie moja siostra. Dopiero wczoraj dowiedzieliśmy się o śmierci rodziców, a już dziś jedziemy na pogrzeb. Sami do tego doprowadziliśmy. Rodzice wiedzieli tylko o naszym adresie zamieszkania. Korzystali z tej informacji tylko w święta, aby przesłać nam życzenia. Teraz jedynym sposobem, żeby rodzina poinformowała nas o wypadku, było napisanie listu. Wiadomo, ze nie jest to to samo, co rozmowa telefoniczna. Gdy już się umyłem, poszedłem do kuchni. Miałem na sobie tylko bieliznę. Nie ubierałem się jeszcze, żeby czegoś nie ubrudzić. Otworzyłem lodówkę i uważnie zbadałem jej zawartość. Postanowiłem, ze dziś na śniadanie zrobię gofry. Przygotowałem ciasto, ubiłem śmietanę i po jakimś czasie na blacie przede mną stały trzy porcje gofrów z bitą śmietana i polewą czekoladową. Jak na zawołanie w kuchni pojawiła się Sue. Dziewczyna była nie naturalnie uśmiechnięta.
- A cóż to za wspaniałe zapachy? -zapytała. Widząc jej szczęście sam się uśmiechnąłem.
- Gofry. Proszę. -powiedziałem podając jej jeden talerz. Sam też zacząłem jeść. - Jak tam wczoraj?
- Świetnie! Nawet sobie nie wyobrażasz jacy oni są wspaniali! Cały czas się śmiałam! Oni są niesamowici. Emanują taką radością, że aż człowiek zaczyna wątpić w ich istnienie! - dziewczyna uśmiechała się coraz bardziej przy każdym słowie. Jak tak dalej pójdzie, to będę widział jej żołądek. - A co u was? - na te słowa zamarłem. Mój wzrok padł na list, który leżał na jednej z szafek. Dziewczyna widząc to podeszła do niego i przeczytała go. Sue z pełnej energii dziewczyny w jednej sekundzie zmieniła się w  trzeciego najsmutniejszego człowieka świata. Pierwsze i drugie miejsce zajmuję ja z Dianą. - Tak mi przykro.
- Wiem, Sue. Wiem. - wypowiedziałem te słowa szeptem. Dziewczyna odłożyła list na jego poprzednie miejsce, podeszła do mnie i mnie przytuliła. Uśmiechnęła się blado. Odwzajemniłem jej gest.
- Hej. -usłyszeliśmy słaby głos, który z pewnością należał tylko do jednej osoby.  Diana wzięła swoje śniadanie i zniknęła tak samo szybko, jak się pojawiła. Sue bez słowa poszła za niż. Zostałem sam. Dokończyłem mój posiłek i postanowiłem, ze chyba najwyższa pora się ubrać.

~*~

  Trzeba przyznać,ze poniedziałek 23 września nie należał do najwspanialszych.Zdawać eis mogło, ze nasz smutek udzielił się chmurą, które tak jak my pozbywamy się łez, one pozbywają się wody. Diana była roztrzęsiona i mimo moich licznych prób poprawienia jej humoru, nic się nie zmieniło od dzisiejszego ranka. Teraz moja siostra stała nad grobem Leny i Pattona Dixon zrozpaczona i cała mokra. Ponieważ moja siostra miała dziś na sobie białą spódnice midi, czarna, gdzieniegdzie koronkową, bluzkę z długim rękawem oraz czarne szpilki, nałożyłem jej na ramiona moją marynarkę. Gdy obie trumny były już w ziemi, Diana podeszła do tej, w której leżało ciało naszej matki, i rzuciła na nią mały
bukiecik. Dziewczyna już nie płakała, albo deszcz świetnie maskował jej łzy.
- Żeby wam się dobrze spało. -wyszeptała długowłosa kiedy znów stanęła koło mnie, po czym znów się we mnie wtuliła. - Chodźmy stąd, proszę. - nie zostało mi nic innego, jak wrócić do domu. Domu tutaj. 



~*~



  Stary dom z cegły wyglądał olśniewająco. Prawie nic się nie zmienił przez te kilka lat, kiedy tu nie bywaliśmy. Podłoga nadal skrzypiała, sufit są białe, a na futrynach od drzwi kuchennych nadal widnieją ślady po kreskach, oznaczających nasz wzrost w różnych okresach dzieciństwa. Wszystko było tak jak dawniej, nie licząc większej ilości zdjęć moich i Diany, które swoje miejsce znalazły na ścianach przedpokoju. Najładniejsze z nich stało w ogromnej ramce na pianinie w stołowym. Przedstawiało mnie i Dianę jak byliśmy młodsi. Z dwoma kubkami herbaty usiadłem na kanapie w stołowym i słuchałem, jak moja siostra gra oraz śpiewa. Pokój w którym się znajdujemy nie należy do największych w rezydencji naszych rodziców. Bo chyba dom, w którym są trzy łazienki, ogromna kuchnia, jadalnie, kilka sypialni i jeszcze trochę innych pomieszczeń nie można nazwać małym domkiem. Tak, nasi rodzice byli przy kasie. Ojciec ma, a raczej miał, jakąś firmę, która dobrze funkcjonuje, i którą pewnie będę musiał się teraz zająć. Wracając do salonu. Ściany w tym pokoju są zielono-szare. Za dnia światła dostarczają dwa duże okna, a później lampa o bardzo dziwnym kształcie oraz lampka stojąca w kącie. Pomieszczenie oświetla też podłoga z jasnych paneli, która idealnie kontrastuje z ciemnym wyposażeniem pokoju. Ciemny fortepian stał pod ściana, na przeciwko brązowej kanapy, na której się znajdowałem.Oba przedmioty oddzielał stolik, na którym stała wazon z kwiatami oraz leżały książki. Ponieważ moja rodzicielka uwielbiała ozdoby, kwiaty i inne tego typu rzeczy,więc w całym domy było pełno tego typu rzeczy. Oczywiście najwięcej był w salonie. Masa poduch leżała na i koło kanapy, doniczki z kwiatami, albumy ze zdjęciami, książki, kuferki, figurki-cały pokój był nimi zawalony.
- Ian, jak myślisz, czy oni za nami tęsknili? Czy żałowali, tego jakimi rodzicami byli? - nawet nie spostrzegłem, kiedy Diana przestała grać i zaczęła się we mnie wpatrywać podczas picia herbaty.
- Nie wiem, ale chyba tak. -uśmiechnąłem się do niej blado. Dziewczyna odstawiła kubek na stolik i zajeła miejsce koło mnie, wtulając się we mnie mocno.
- Dziękuje. -wyszeptała. -Dziękuje, ze jesteś. Że zawsze mi pomagasz. Dziękuje. -znów zaczęła płakać. Objąłem ją mocniej ramieniem i zacząłem głaskać ją po głowie. Nie wiem ile jeszcze będziemy musieli tu zostać, ale pewnie szybko nie wrócimy do domu.

 *******************************************************************************

No siemson! 
Wiem, dawno mnie tu nie było. :D 
No ale jak widać, rozdział z perspektywy Iana. 
Miałam kłopot z napisaniem go. ;/
Ale postanowiłam, ze będzie z jego i już! 
Mam nadzieje, że jednak się wam podoba, i nie opuścicie mego bloga. :C 

Dziękuje za komentarze!

Jaycee staram się, aby moje opisy była jak najbardziej dokładne. Dziękuje za komplement. :)
A jak już o opisach, to uważam że pod tym względem zawaliłam ten rozdział. :C 

Mychaaa no ba,ze Sue jest ładna! W końcu to bohaterka mojego opowiadania. :D 
A ja staram się, aby bohaterzy byli ładni. :] 

Pozdrawiam, Alice in Wonderland †

9 komentarzy:

  1. Nareszcie!!!!!!
    Dzień w dzień pytałam się "Kiedy rozdział?"
    "Nie wiem." ale jak opublikowałaś to mi nie powiedziałaś!
    Tu okrutna. Ja tu codziennie Ci mówię jakie lekcje mamy, co jest zadane, jakie są zastępstwa, a ty nawet nie raczysz mi powiedzieć, że opublikowałaś rozdział!
    Ale wracając do niego.
    Ja się kur... czę pytam czemu taki krótki?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!
    dwa tygodnie na niego czekałam!
    Mówiłam Ci, że jesteś okrutna?! Mówiłam. To powiem jeszcze raz. Ty okrutniku! Jest takie słowo? Nie wiem, aż taka dobra z polskiego nie jestem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tego napływu emocji, zapomniałam napisać, że rozdział jest super. Okrutna!

      Usuń
    2. Hahaha.
      Mówiłam Ci już, że Cie kocham*. ♥ xD



      *po przyjacielsku. ;p

      Usuń
  2. No jak zwykle boski *.*!
    I nawet mi nie mów, że zawaliłaś :).
    Haha no tak wiadomo :*.
    Opisy wyszły Ci super jak zawsze :*.
    Pogrzeb rodziców, współczuję im...
    To Diana umie grać na pianinie ?
    Ciekawie :*.
    Dobrze, że mam brata, który Ją wspiera :).
    Czekam na next'a :).
    Weny!

    Mychaaa ;***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie, to fakt iż Diana gra na pianinie, wyszedł sam z siebie. :D
      Gdyby nie takie zdjęcie pokoju, pewnie nie wynikłoby coś takiego, ale jestem z tego zadowolona. :D
      I jak pisałam, mnie osobiście te opisy nie zadowalają, ale jak Tobie się podobają, to chyba dobrze . :D

      Usuń
  3. Dlaczego ja wcześniej rozdziału nie zauważyłam?! O ja niedobra! Już się poprawiam! Przepraszam za opóźnienie :(
    Rozdział bardzo mi się podobał i opisy również (wbrew Twoim słowom). Perspektywa Iana jak najbardziej trafiona. Bardzo polubiłam jego i Dianę i dlatego się cieszę, choć rozdział był bardzo smutny i melancholijny, ale bardzo ładnie opisałaś pogrzeb i rozmowę rodzeństwa. To świetnie, że mają siebie w trudnych chwilach. Czekam na ciąg dalszy i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie przesadzaj! :D
      Rozdział dodałam wczoraj, więc nie gadaj, że jesteś niedobra, bo nie zauważyłaś go wcześniej! ;]
      A co mojego ładnego opisania pogrzebu, to uważam, że nie jest najlepszy. Ale ponieważ w ostatnich latach zdarzyło mi się, niestety, bywać na takich uroczystościach, to wiem, ze tą część mogłam napisać gorzej. :C Więc jako tako jestem z niej zadowolona. :)

      Usuń
  4. Dziękuję, że poinformowałaś mnie o swoim blogu! :)
    Przeczytałam pierwszy rozdział i tak mnie wciągnęło, że doszłam do wniosku, iż koniecznie muszę czytać od samego początku! :)
    Dziewczyno, jak ja zazdroszczę Ci takiego talentu. :D
    Świetnie piszesz, rozdziały piszesz CUDOWNE! :)
    Zabieram się za czytanie, weny Kochana i czekam na kolejny rozdział. ;* Do następnego. ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Talentu? O.o Ja i talent to dwa słowa, które nic nie łączy. :D
      Nie lubię reklamować blogów, jakos tak mam, jednak ciesze sie, ze weszłaś i Ci się spodobało. Dziękuje. :)

      Usuń

Zachęcam do dzielenia się opinia na temat posta. Z góry dziękuje za wszystkie komentarze! Proszę o nie spamowanie, do tego służy zakładka spam.
Alice in Wonderland †